
Nie ma, że boli: w medycynie ból nie uszlachetnia
Dzień dobry, Czytelniku. Troszkę mnie nie było. A właściwie to byłem, ale nie wrzucałem tekstów, ponieważ tak wyszło. Przykro mi, że musiałeś tyle czekać. Cieszę się widząc oczami wyobraźni, że cieszysz się, że wrzucam nowy wpis.
Wiem, że mieliśmy przerwę, ale nie bój się.
Nie będzie bolało.
Ból z definicji jest nieprzyjemnym doznaniem, które towarzyszy uszkodzeniu bądź groźbie uszkodzenia tkanek. Możemy podzielić go na dwa sposoby:
- Ból ostry.
- Ból przewlekły.
Ból ostry to ból, który stał się tu i teraz.
Złamałeś nogę – boli, żebyś na niej nie chodził. Ciachnąłeś się w palec – boli, żebyś przestał próbować otworzyć wino scyzorykiem. Uderzyłeś stopą w nogę od stołu? Cóż, przestań kopać.
Ból ostry informuje Cię o tym, że coś się właśnie stało. Każe Ci zaprzestać wykonywania tej czynności, pełni funkcję wychowawczą – teraz już wiesz, że kopanie stołu stopą nie jest dobrym pomysłem – i sprawia, że mamy większą motywację do zajęcia się zranieniem. Ból ostry często się przydaje, bo jako taki stanowi ważny objaw, który pozwala zdiagnozować wiele jednostek chorobowych. Gdy kończy się choroba, kończy się i ból.
Ból przewlekły to ból, który nie chce przejść.
Powodów może być wiele. Na przykład z powodu przewlekłego stanu zapalnego. Wyobraź sobie, Czytelniku, że chorujesz na RZS – reumatoidalne zapalenie stawów. Stawy są obrzęknięte i bolą tak, że nie można ich dotknąć. Albo że masz nowotwór, a naciek nowotworowy zajmuje nerwy.
Ból przewlekły, w przeciwieństwie do bólu ostrego, trwa długo, nie niesie ze sobą dla nas informacji – bo boli nie dlatego, że coś się nagle wydarzyło – i często nie ustępuje, gdy przyczyna bólu znika.
Ból ostry czasem się przydaje – ból przewlekły nie.
Jednak obydwa rodzaje bólu chcemy zwalczać. Ostry, bo ortopeda widzi, że masz pogruchotaną nogę i to, czy wijesz się na kozetce i wyrywasz włosy z głowy, czy nie, nie jest mu potrzebne. Przewlekły zwalczamy natomiast, ponieważ stanowi problem sam w sobie.
Czasem spotykam się z pytaniem: czy ból powinno się leczyć?
Powinno. Z całą stanowczością. Serio, nie może Cię boleć, a jeżeli boli, musisz mieć zmienione leczenie. Zajmie się tym albo Twój lekarz rodzinny, albo lekarz prowadzący w szpitalu, albo lekarz w poradni leczenia bólu. Ból stanowi przeszkodę w leczeniu: pacjent, którego boli, to pacjent, który się napina. Napinanie mięśni w sytuacji, gdy ma się atak bólu kręgosłupa lub złamaną kończynę powoduje dodatkowe ruchy w obrębie zmiany, które jest źródłem bólu, a to sprawia, że boli bardziej. Dodatkowo pacjent bolesny to pacjent niebędący zadowolony z leczenia i taki, który nie widzi jego sensu. Pacjent, który nie widzi sensu w leczeniu, to pacjent, który się nie leczy.
Ból trzeba zwalczać. Z całą stanowczością.
A jak?
Drabina analgetyczna, czyli kolejność wdrażania leków przeciwbólowych, jest następująca:
- NLPZ i paracetamol. Leki, które należą do NLPZ to te wszystkie leki przeciwbólowe, które kupujesz w aptece i sklepie: diklofenak, ibuprofen, naproksen czy aspiryna.
- To, co wyżej oraz słabe opioidy, takie jak tramadol.
- To, co wyżej oraz mocne opioidy, takie jak morfina czy fentanyl.
No dobrze. Ale co z tym, czego się wszyscy boją? Co z uzależnieniem? Czy nie lepiej, żeby bolało? Przecież nikt nie chce zostać ćpunem!
Pytanie jest ważne, a odpowiedź prosta.
Leki opioidowe stosowane na ból praktycznie nie uzależniają.
Niespodzianka? Ba, długo działające uzależniają jeszcze mniej, niż krótko działające. Warunek jest jeden: musisz je brać wtedy, gdy boli.
Czy warto bać się leków przeciwbólowych?
Nie. Naprawdę.
No ale one szkodzą! – Sprzeciwisz się.
To prawda. – Odpowiem. – Szkodzą. Tak jak każdy lek. Działają na to, na co chcemy i na to, co wolelibyśmy, by zostawiły w spokoju.
Czyli nie warto ich stosować? – Zapytasz.
Warto. – Odpowiem. – Warto, ponieważ medycyna nie polega na tym, by zrobić tak, by wszystkim komórkom, tkankom i narządom było tak samo dobrze. Medycyna to sztuka wyboru mniejszego zła. Jeżeli weźmiesz aspirynę, być może pokrwawisz w nieistotnym stopniu do przewodu pokarmowego. Czy to coś zmienia w Twoim życiu? Jeżeli nie boli Cię żołądek, to nic. Za to pozbędziesz się paskudnego bólu głowy. No to co lepiej mieć? Te kilka ml krwi więcej, czy głowę, która nie boli? Lepiej mieć atak bólu kręgosłupa, od którego dwie godziny stoisz i płaczesz, podpierając się o oparcie fotela, czy wziąć tramadol i położyć się przed telewizorkiem, bez bólu?
Nie bój się leczenia bólu.
Przeciętny Polak zjada dwa razy mniej leków przeciwbólowych niż przeciętny Niemiec. Czy to oznacza, że tacy z nas twardziele? Nie, po prostu bardziej nas boli. Boli nas niepotrzebnie, bo ból robi dziś więcej szkody niż pożytku. Nie pozwól, by Cię bolało. Jeżeli boli, idź do lekarza i poproś o zmianę leczenia.
Nie ma, że boli.