Masz w tym biznes, by badanie nie było przyjemne

Masz w tym biznes, by badanie nie było przyjemne

Chciałbyś, Czytelniku, wejść do lekarza, zamienić dwa słowa i wyjść. Każdy by chciał. A najlepiej to żeby nic nam nie dolegało. A jak już ma coś dolegać, to niech zostanie rozpoznane na samym początku. Wtedy, kiedy jest jeszcze małe, nieszkodliwe, nic od nas nie chce, nie powoduje problemów i przede wszystkim nie boli. Każdy by chciał. Myślisz, Czytelniku, że tak się da?

Często się da.

Wiąże się to jednak z tym, że pierwsza część powyższego akapitu nie może mieć miejsca. Żebyśmy potrafili wpaść na trop, odszukać i wreszcie zneutralizować rodzące się zagrożenie, nie możesz po prostu wejść do gabinetu, powiedzieć „cześć” i „pa” i wyjść. Żeby to wszystko miało ręce i nogi, musisz swoje wycierpieć. By wycierpieć, musimy się oboje upewnić, że badanie wyczerpujące, długie i często, że nie było przyjemne.

Najpierw porozmawiamy.

Kiedyś moja znajoma będąc na nauczaniu przedślubnym usłyszała, jak starsza pani z ambony opowiada o swojej wizycie u lekarza. Była oburzona. Lekarz bowiem zapytał ją o to, czy w rodzinie występują choroby nowotworowe. No jak tak można? Co to kogo obchodzi? Co to zmienia? Przecież ona nie przyszła na oddział z nowotworem. Po co więc o nie pytać? Naruszać jej prywatność? Niepokoić? Sprawiać, że, być może, będzie musiała sobie przypomnieć kilka nieprzyjemnych faktów? Śmierć bliskiej osoby i towarzyszący jej ból, katorgę leczenia, płonną nadzieję?

Chociaż w zbieranym wywiadzie skupiamy się przede wszystkim na informacjach o pacjencie, wywiad rodzinny i środowiskowy jest pięknym przykładem tego, jak czyjaś choroba może doprowadzić do tego, że zdołamy pomóc Tobie, Czytelniku. Choroby lubią bowiem chodzić po generacjach, po rodzeństwie, kuzynostwie, wujostwu i po dziadkach. Wykorzystując ich naturę, potrafimy postawić diagnozę.

Sam wywiad, to całe zbieranie informacji, którego tak nie lubisz i które tak często przekracza granice intymności, jest ważny. Dobrze zebrany wywiad to połowa rozpoznania. Często więcej. Nie wyszukane i drogie badania, a właśnie rozmowa. Dlatego mów, odpowiadaj i niczego nie ukrywaj. Jeżeli pytam, Czytelniku, o to, ile alkoholu pijasz i jak często, zaniżając ilość i częstość, być może właśnie mataczysz w śledztwie. Może właśnie zacierasz ślady i sprawiasz, że będę ścigał ducha, a nie właściwego przestępcę.

Nie matacz. Matacząc tylko pozornie się chronisz. Matacząc pozwalasz, by działo Ci się źle dłużej.

Potem usiądziesz na kozetkę.

Jesteś piękną dwudziestolatką, której złote loki opadają na duże i kształtne piersi. Ja jestem największym przystojniakiem, jakiego widziałaś w życiu. Na domiar złego stetoskop na szyi dodaje mi +12 punktów do charyzmy w dziesięciopunktowej skali. Fartuch kolejne 4, pieczątka, którą od niechcenia kładę na biurku – 5, a białe crocsy na stopach – 20. Brzydka twarz odejmuje jakieś 51, ale blask mojej wspaniałości sprawia, że tego nie widzisz. Proszę Cię o rozebranie się od pasa w górę.

Co robisz?

  1. Rozbierasz się od pasa w górę.
  2. Rozbierasz się od pasa w górę i pytasz, czy stanik też masz zdjąć.
  3. Zanim podejmiesz jakiekolwiek działania prosisz, żebym wyłączył kamerę.

Zapewne nie uczysz się moich wpisów na pamięć oprócz tego o sześciu najważniejszych słowach, dlatego możesz nie pamiętać, że medycyna nie ma płci. Dlatego przypominam Ci, że Twoje piersi interesują mnie tylko i wyłącznie dlatego, że z uwagi na swój rozmiar stanowią przeszkodę dla stetoskopu, gdy osłuchuję Twoje serce. Pewnie będę musiał je także przytrzymać przy osłuchiwaniu płuc. Czy to miłe? Nie, na pewno nie. Krępujesz się swojej nagości – to naturalne, że nie chcesz, by jakiś koleś Cię widział nago, a co dopiero dotykał. To nie jest miłe, a moją intencją nigdy nie jest bycie niemiłym – moją intencją jest zadbać o Twoje zdrowie. Dlatego jeżeli uznam, że stanik może zostać – powiem, że stanik może zostać. Jeżeli poproszę Cię o jego zdjęcie i nie będzie Ci miło – nie jest Ci miło po to, by wszystko było z Tobą dobrze.

Następnie położysz się.

A moje palce będą się wbijać pod Twój prawy łuk żebrowy w poszukiwaniu wątroby, będą uciskać i stukać w Twój brzuch, a także zwinięte w pięść będą obijać się o Twoje żebra, gdy będę sprawdzał obecność kolejnych objawów otrzewnowych. Będzie niemiło, pewnie także zaboli. Będziesz spinać brzuch, a im bardziej będziesz spinać, tym bardziej ja będę naciskał. Wszystko po to, by sprawdzić, czy coś złego się z Tobą nie dzieje. Pamiętaj, że nie muszę – to Twoje zdrowie i możesz odmówić bólu, dyskomfortu, możesz się nie zgodzić na to, by było niefajnie. To oczywiście żaden ból i śmieszny dyskomfort w porównaniu do tego, co się z Tobą stanie, jeżeli nie zgodzisz się na badanie, a coś istotnie w Tobie kiełkuje i na pewno Cię o tym poinformuję – ale pamiętaj, że możesz odmówić.

Zapytasz: kto by odmówił? Przecież po to się idzie do lekarza, by porządnie przebadał!

A jednak pacjenci odmawiają. Bo boli, bo się boją i bo tak naprawdę to w ogóle te badania to pewnie nie są potrzebne. Zapewne znasz, Czytelniku, gastroskopię: wprowadzenie długiej rury przez usta, którą obserwujemy górny odcinek przewodu pokarmowego. Badanie to pozwala nam wykryć m. in. raka żołądka. Chcemy go wykryć we wczesnym stadium, ponieważ wczesny rak żołądka – taki, który zajmuje tylko błonę śluzową lub podśluzową – może zostać usunięty w trakcie gastroskopii i dobrze rokuje.

W Polsce tylko 5% raków żołądka wykrytych przez to badanie jest we wczesnym stadium zaawansowania.

W Japonii jest to 50%.

Czy dzieje się tak dlatego, że mamy w Polsce słabych lekarzy? Stary sprzęt? Nie.

Czy dlatego, że nie mamy tyle doświadczenia? Częściowo tak. Rak żołądka jest bardzo dużym problemem w Japonii, zdarza się zdecydowanie częściej niż u nas. Z tego powodu lekarze są czujniejsi oraz mają więcej wprawy w badaniu. No dobrze, jednak dziesięciokrotnie wyższy odsetek nie może wynikać tylko i wyłącznie z wprawy. W czym tkwi sekret?

W rygorze.

Polski pacjent pragnie badania przeprowadzonego szybko, sprawnie i obarczonego jak najmniejszą ilością nieprzyjemności. Z tych powodów gastroskopia trwa kilka minut. Tymczasem w Japonii takie badanie trwa kwadrans. Pacjent leży i nie piśnie słowa na temat tego, że coś mu doskwiera, ponieważ zależy mu, by badanie zostało przeprowadzone jak najdokładniej. Komfort pacjenta i jego możliwości przeprowadzenia badania są bardzo ważne: jeżeli pacjent ma odruchy wymiotne, jest niespokojny i nie potrafi zapanować nad potrzebą usunięcia aparatu, należy go usunąć. To nie jest tak, że pacjent jest zły, że to wszystko Twoja, Czytelniku, wina: to kwestia kultury badania.

Nie chcesz, by badanie było nieprzyjemne, ale masz biznes w tym, by badanie nie było przyjemne. Wytrzymaj. Pozwól się sobą zająć należycie.

Jeżeli ma być szybko i przyjemnie, nie będzie dobrze.

Jeżeli ma być szybko i dobrze, nie będzie przyjemnie.

Jeżeli ma być dobrze i przyjemnie, nie będzie szybko.

Share:

Leave A Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *