
Krążysz, więc jesteś: dlaczego chcesz dbać o krążenie krwi
Słyszałeś, że Jezus umarł, gdy wydał ostatnie tchnienie? To nieprawda. U dorosłych najpierw zatrzymuje się krążenie krwi, a potem oddychanie. U dzieci jest na odwrót – dlatego gdy usłyszysz krzyk matki wzywającej pomocy i ojca dzwoniącego na 112, resuscytację krążeniowo-oddechową dziecka – czyli masaż serca i sztuczne oddychanie – rozpocznij od 5 oddechów. Dlatego też w trakcie ratowania dorosłych najważniejsze są uciski z częstotliwością 120 na minutę. Tak, idzie się spocić.
No dobrze. Porozmawialiśmy już o Bogu.
Co to tak w ogóle jest to całe krążenie krwi?
Zapewne pamiętasz z poprzedniego wpisu, że jesteś roztworem. Jeszcze 500 lat temu sądzono, że niewiele różnimy się od szklanki z maziają. Coś w nas wlatywało, coś pływało, ale co, gdzie i po co i która rura do czego służy – tego nikt nie był pewien od starożytnego Egiptu. Sekcje nie były legalne, więc lekarze nie bardzo mieli sposobność sprawdzić, czy faktycznie po nakłuciu stopy igłą wylejemy się na chodnik, czy nie, ale kilku śmiałków się znalazło i to oni zapisali się w historii. Zakaz sekcji nie był niczym nowym – największy lekarz starożytności, Galen, nigdy żadnej nie przeprowadził. Swoją wiedzę czerpał z sekcji zwierząt i obcowania z gladiatorami, którzy trafiali do niego po walkach. Na pewno dobrze przeczytałeś tekst o roztworach i dlatego wiesz, Czytelniku, że różnimy się od szklanki z wodą w sposób zasadniczy: jesteśmy wewnętrznie podzieleni. Na wiele części, przestrzeni, rur, mamy wiele powierzchni i przedziałów.
Ciągle jesteśmy z wody, ale nie luźno wlanej do wiadra, ale raczej do małych rurek i kubków, które do wiadra zostały włożone. Dzielenie się dało nam ewolucyjną przewagę nad wiadrami i szklankami: nie tylko umożliwiło specjalizację komórek, które utworzyły narządy, ale i pozwala na przeprowadzanie na ograniczonym obrzarze wielu różnych, często sprzecznych ze sobą procesów. Pozwoliło nam także na sprawny przesył informacji i substancji w obrębie organizmu. A że jesteśmy organizmem zamkniętym, wszystko, co się w nas porusza, krąży, a krąży w rurach zwanych naczyniami. W przypadku krwi rury tworzą dwa układy: duży i mały.
Duży układ jest rozprowadzony po całym Tobie.
Z lewej komory serca krew wypływa do aorty, największej tętnicy, jaką mamy. Od aorty odchodzą innej tętnice, ona sama rozgałęzia się w kolejna naczynia. Tętnice dochodzą do większości tkanek Twojego ciała i stają się coraz mniejsze, aż przechodzą w naczynka pośrednie między tętnicami i żyłami: w naczynia włosowate. To takie malutkie naczynka, których robotą jest zabrać od tkanek do krwi nieczystości i z krwi do tkanek dać papu i tlen. Są cieniutkie i jest ich najwięcej. Naczynia włosowate przechodzą w żyłki, a te w żyły. 85% krwi, która w Tobie płynie, znajduje się właśnie w żyłach. Tętnice różnią się od żył tym, że te pierwsze są napięte i mają małą objętość, a te drugie łatwo się zapadają i dzięki dużej objętości pełnią funkcję rezerwuaru krwi. Krew żyłami głównymi dociera do serca – do jego prawej komory.
W prawej komorze sytuacja jest zgoła odmienna.
O ile lewa musi się narobić i mieć wysokie ciśnienie, bo w tętnicach dużo się nie mieści i nie jest łatwo wtłoczyć w nie krew, o tyle prawa ma permanentne wakacje. Jest większa od lewej, ale nie daj się zwieść – do lewej i prawej musi wejść tyle samo krwi i tyle samo musi z nich wyjść. Z prawej komory krew wydostaje się pniem płucnym, a ten dzieli się na tętnice płucne. Krew płynie nimi do płuc, tam wyłapuje tlen, oddaje dwutlenek węgla i wraca do lewej komory serca. Stamtąd płynie, jak już wiesz, do całego Ciebie. Także do płuc, bo płuca to też tkanka i dostarczać im papu i tlen trzeba. Stąd mówi się o dwóch unaczynieniach płuc: odżywczym (z dużego układu, które karmi płuca) i czynnościowym (z małego układu, które służy do utlenowania krwi).
Wiesz, po co krew krąży i wiesz, w czym. Jedno pytanie pozostaje wciąż otwarte.
Lubisz pompy?
Masz jedną w sobie. Nazywa się serce i jest mięśniem. Pracuje całe życie. Gdy staje, Ty stajesz – i masz nadzieję, że Cię odratują. Pożera 30% tlenu, jaki wdychasz, bo robi dobrą robotę. 1/3 populacji ludzkości pompy – serca – i swoich naczyń nie lubi. W Polsce na 100 000 ludzi, 600 rocznie umiera z powodu braku szacunku dla serca i naczyń, gdzie choroba niedokrwienna serca to 130 zgonów spośród tych 600/100 000. 46% zgonów przedwczesnych w Polsce to zgony na choroby układu krążenia. Kilka dni temu przeczytałeś najważniejsze 6 słów, jakie zostały napisane na blogu. Trzymanie się ich to oznaka biernego szacunku do pompy i zapewnianie jej optymalnych warunków pracy. Oznaką czynnego szacunku dla pompy jest natomiast trening fizyczny: 30 minut wysiłku 2 razy w tygodniu zmniejsza szansę na zawał 2 razy. W 2013 roku w Polsce na zawał umarło 15 tysięcy ludzi, więc 7,5 tysiąca umarło, bo nie spędzało 1/168 części tygodnia – 1 godziny! – na bieżni.
Żyjesz dzięki krążeniu.
Umierasz przez złe krążenie – choroby sercowo-naczyniowe to najczęstsza przyczyna zgonów na świecie, więc zapamiętaj: 6 słów i godzina na bieżni. Żyjesz nie tylko w ogóle, ale i dobrze dzięki wydolnemu krążeniu. Niewydolne krążenie, takie, które nie zaspokaja potrzeb organizmu, oznacza ból nóg przy chodzeniu i duszność przy myciu zębów. To oczywiście nie przychodzi od razu, ale z czasem zaczniesz się zastanawiać, czy może nie da się przeprowadzić na niższe piętro i czy nie kupić elektrycznej szczoteczki, bo nie trzeba będzie się tak męczyć przy machaniu ręką nad umywalką. Będąc w takim stanie nie tyle można, co trzeba ćwiczyć, bo ćwiczeniami można wydłużyć odległość, jaką się przejdzie bez bólu. Pacjent, który nie może podnieść się z łóżka, to kandydat do zapalenia płuc. Leżący starszy pacjent, który często bywa w szpitalu, to kandydat do szpitalnego zapalenia płuc złapanego na oddziale – choroby wywołanej przez znacznie bardziej zjadliwe bakterie, obarczonej dużą śmiertelnością.
Ideą dbania o krążenie jest zapobieganie powstawaniu jego chorób.
Prewencja polega na 6 słowach i ćwiczeniach fizycznych. Idź do lekarza i powiedz, że chcesz się zacząć ruszać, odwiedź dietetyka i pójdź na siłownię, jeżeli lekarz nie ma nic przeciwko. Bierz sprawy w swoje ręce, ale bierz aktywnie i farmakologicznie: nie zapominaj o przepisanych lekach! Wysokie ciśnienie tętnicze niszczy naczynia, tak jak lód rozprężający się w rurze rozrywa rurę. Gdy jesz tłusto i dużo ważysz, przyspieszasz powstawanie miażdżycy i zwiększasz szansę na cukrzycę, która również uszkadza naczynia. O tym, co to miażdżyca i dlaczego to całe zło tego świata, opowiemy sobie w następnym odcinku.
No, biegnij. Z Bogiem.