Koronawirus, piękna pogoda i Ty.

Koronawirus, piękna pogoda i Ty.

Zapewne się zastanawiasz, jak to możliwe, że jest u nas stosunkowo spokojnie.

Koronawirus dziesiątkuje świat, a w Polsce jakoś niezbyt szaleje. Jasne, przypadków zachorowań jest coraz więcej. Wskaźnik śmiertelności oscyluje u nas wokół 3,8%, co odpowiada mniej-więcej wskaźnikom światowym. Ciężko to jednoznacznie określić, ponieważ różne kraje raportują przypadki koronawirusa inaczej. Jest także problem, a raczej problemy z testami. Istnieją różne testy, który wykrywają wirusa z różną skutecznością. Minie jeszcze trochę czasu, zanim powstaną wytyczne postępowania i testy, które sprawią, że informacje o zakażeniach i ich przebiegu będą porównywalne. Nawet gdy jakieś testy są dostępne, to tak naprawdę są prawie niedostępne: jest ich niewiele i są bardzo drogie. Dziś w Polsce testujemy tych chorych, którzy mają większą szansę na zachorowanie. Kryteria określające, kogo lepiej przetestować, a kogo niekoniecznie, bo ma mniejszą szansę na bycie chorym, cały czas się zmieniają.

Koniec końców jednak trzeba przyznać jedno: mamy mniej zachorowań niż np. we Włoszech czy USA. Przyczyny tego są dwie. Pierwszą jest to, że od samego początku mieliśmy mniejsze narażenie na wirusa. Wyjściowym powodem, dla którego Włochy tak mocno ucierpiały, nie był brak respiratorów. Nie chodziło o brak kwarantanny, o to, że ludzie nieutrzymywali odstępów i chodzili stadnie do sklepów. Włochy ucierpiały, ponieważ są krajem turystycznym. Przyleciało do nich wielu zarażonych turystów – w czasie, kiedy o chorobie nie wiedziano wiele. Nikt nie wiedział, jak łatwo się zarazić i jak trudno choroba może przebiegać. Stąd tak wielu przedstawicieli zawodów medycznych się zaraziło i stąd włoska ochrona zdrowia miała tyle problemów.

Dziś wiemy już więcej.

Dzięki temu, że wiemy więcej, możemy podjąć skuteczne działania. Przede wszystkim są to działania prewencyjne. Jak kiedyś wspominałem na blogu, lepiej zapobiegać niż leczyć. Aktualnie najlepszym znanym sposobem na prewencję jest unikanie kontaktu z potencjalnie zarażonymi.

Czyli z kim?

Z każdym.

To wychodzi druga przyczyna, dla której mamy mniej zachorowań niż we Włoszech: nie narażamy się. Akcja #zostańwdomu to świetny przykład na to, jak łatwo można ograniczyć zachorowania. Choroba przenosi się drogą kropelkową. To oznacza, że jeżeli zostaniesz w domu, nie wejdziesz w aerozol, który pozostawił za sobą ktoś, kto przed chwilą przejechał na rowerze po chodniku, którym idziesz. Nie będziesz oddychał powietrzem, które ktoś właśnie wyrzucił ze swoich płuc z cząsteczkami wirusa. Nigdy nie natkniesz się na kichnięcia zawieszone w powietrzu. Ominie Cię także pokusa uruchomienia nawyków, takich jak złapanie się ręką drążka w tramwaju. Nie przywitasz znajomego uściskiem dłoni i nie pójdziesz na spacer w odludne miejsce do lasu, przed wejściem do którego stoją dziesiątki aut.

Jednak wraz z rosnąca liczbą stopni na termometrze widać, że coraz więcej osób wychodzi z domu.

Nic dziwnego: jest słonecznie, ptaki śpiewają, po bardzo o tej porze roku niebieskim niebie z wolna suną chmury. Drzewa są już zazielenione. Po jesienno-zimowych kałużach nie został ślad. Dobrze jest wyjść na zewnątrz.

Można by poprawić kondycję i narazić się na koronawirusa, a także pooddychać świeżym, zanieczyszczonym przez wirusa powietrzem. Można by także spotkać się z przyjaciółmi na grillu i zarazić się koronawirusem, a także pójść na siłownię na świeżym powietrzu i przenieść na dłoniach koronawirusa do swojego domu i zarazić całą rodzinę. A te wspólne wypady z małymi dziećmi, które chcą w końcu wyjść na zewnątrz, do sklepów budowlanych, gdzie na parkingu wszędzie fruwa koronawirus? To świetny sposób na relaks i zarażenie dziadków, u których ryzyko zgonu na koronawirusa wynosi 15%. W ostateczności wystarczy rozmowa z koleżanką na ławce w parku – bo przecież ją znasz i wiesz, że nie jest chora! To nic, że może być w okresie bezobjawowym. To nic, że przez ten park przechodziły dziesiątku ludzi i to nic, że na samej ławce mógł się osadzić wirus – to nie Ty jesteś bardziej narażona, a Twoja mama przyjmująca leki immunosupresyjne i tata chorujący na astmę. Szczepionki jeszcze nie ma – ale na pewno się nie zarazisz, bo przecież Ty nigdy nie chorujesz.

Jeżeli myślisz, że nie zarazisz się wychodząc z domu, bo statystycznie szansa na zarażenie jest bardzo mała i dlatego, mimo zaleceń i zakazów, wychodzisz z domu, pamiętaj o dwóch kwestiach. Po pierwsze, masz rację: statystycznie szansa na zarażanie się w chwili obecnej jest niewielka.

Po drugie: to ci, którzy myśleli, że się nie zarażą, bo szansa jest niewielka, są teraz zarażeni.

Zostań w domu.

Share:

Leave A Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *