Jak jeść mniej?

Jak jeść mniej?

Dlaczego wcinasz?

Podjadasz? Dlaczego masz ochotę na więcej? Z jakiej przyczyny korci Cię, by zjeść jeszcze jedno ciastko? Co jest takiego nęcącego w słodyczach? Z obecnego punktu widzenia – nic, ale o ile kulturowo i cywilizacyjnie jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy, o tyle z ewolucyjnego punktu widzenia nie różnimy się od ludzi, którzy chodzili po ziemi 10 000 lat temu. Lubimy słodycze, ponieważ słodycze są słodkie, a słodycz to cukier. Cukier, który jest nam niezbędny. Poszczególne narządy naszego ciała preferują inne substancje odżywcze. Jedne wolą białko, inne tłuszcze, cukier natomiast jest tym, co zjada nasz mózg. Z uwagi na to, że kiedyś okresy głodu przeplatały się z okresami sytości, naturalnym wydaje się powstanie mechanizmu, który nakazuje nam zjadać jak najwięcej po to, by zmagazynować substancje odżywcze. To właśnie cykl głodu i sytości prawdopodobnie odpowiada za to, że do naszych czasów przetrwały geny predysponujące do… cukrzycy.

Konkretnie rzecz biorąc, do cukrzycy typu 1, w którym dochodzi do uszkodzenia komórek produkujących insulinę.

Insulina jest jednym z hormonów, które regulują gospodarkę węglowodanową naszego ciała. Jej zadaniem jest schować cukier do komórek, tak, by nie było go zbyt dużo we krwi. Receptory, do których przyłącza się insulina, znajdują się w tkance tłuszczowej oraz w mięśniach. Gdy już się przyłączy, z wnętrza komórki do jej błony (takiej ściany z tłuszczu) przyłącza się przekaźnik. Przekaźnikiem tym cukier przemieszcza się z krwi do wnętrza komórki. Ze względu na cykl głodu i sytości, gdy cukier był chowany przez insulinę, mogło go zostawać za mało dla mózgu. To oznacza, że osoby chore na cukrzycę, w której cukier nie może zostać schowany, mogły mieć ewolucyjną przewagę nad osobami zdrowymi.

Powyższa historia wyjaśnia ważną kwestię: jemy, ponieważ mamy zakodowane, że zaraz jedzenia nie będzie. Walczymy z potrzebą jedzenia na różne sposoby. Chodzimy na siłownię, biegamy, uprawiamy jogę, przechodzimy na dietę, oglądamy motywujące filmy na youtubie, a czasem zamykamy lodówkę na klucz. Idzie ciężko, topornie i nie do końca skutecznie, ponieważ robimy to wszystko przeciwko sobie.

A co Ty na to, by robić coś dla siebie?

Jeżeli nie dajesz rady na bieżni i ciągle tyjesz, mam dla Ciebie propozycję. Dobrą, skuteczną, bo uderzającą w jeden z powodów, dla których jesz tyle, ile jesz: w wychowanie do jedzenia. Od najmłodszych lat dzieci uczy się jedzenia; za mamę, za babcię, jeszcze jedną kanapeczkę, ale do końca, żeby się nie zmarnowała. Ta idea „żeby się nie zmarnowało” jest jednym z istotnych powodów, dla których jemy tyle, ile jemy. Chociaż już nie jesteśmy głodni i w sumie to byśmy odłożyli talerz z tymi dwoma ziemniakami i ogórkiem kiszonym na bok, jemy dalej – żeby nie wyrzucać.

Jak jeść mniej?

Jedz, dopóki jesteś głodny.

Nie, dopóki masz coś na talerzu.

Zanim weźmiesz do ust ostatni kęs, zastanów się, czy chcesz go zjeść. Mamy w zwyczaju nakładać sobie trochę za dużo, więc istnieje duża szansa, że nie. Jeżeli naprawdę nie radzisz sobie z innymi sposobami zrzucenia brzuszka, zacznij od tego podstawowego, który tak naprawdę nie każe Ci jeść mocno mniej. W rzeczy samej, zasada jedzenia wtedy, kiedy jest się głodnym, w ogóle nie zabrania jedzenia, które chcesz zjeść: ona zwraca uwagę na to, że jesz także wtedy, kiedy nie chce się jeść, a zjadamy do końca zawartość talerza z uwagi na wpojony szacunek do jedzenia.

To nie wstyd, że nie potrafisz zmienić swojego stylu życia lub nie znajdujesz czasu na trening. Ważne, że chcesz coś zmienić. Pamiętaj, że każdy, choćby najmniejszy krok, oddala Cię od tych, którzy potrafią tylko siedzieć na kanapie.

I zjadać wszystko, co mają na talerzu.

Share:

Leave A Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *