
Czy powinniśmy leczyć pacjentów, którzy olewają pomoc?
Temat powraca rzadko, przeważnie w trakcie publicznego oburzenia na brak leczenia dla chorych dzieci. Ktoś przypomni o panach Zbyszkach, ktoś inny uderzy w strunę niekończących się kolejek, lat oczekiwań na operacje. Ktoś inny powie, że lekarz miał dla niego tylko 5 minut, a ktoś jeszcze inny, że to wszystko wina lekarzy, bo za mało pracują.
Młodzi mają pretensje zwłaszcza do panów Zbyszków.
Pan Zbyszek jest żulem. Żona nie chce od niego odejść, ponieważ zrobiła to dawno temu. Nie jest człowiekiem, który ma problem z alkoholem – nie krępuje go picie w miejscach publicznych. Pracuje dorywczo, tylko wtedy, gdy ktoś się nad nim zlituje i da mu pięć kolejnych szans na wykonanie pracy na czarno – właśnie tyle potrzebuje, by skończyć pić, a wiedziony pragnieniem w końcu wykona zlecenie. Pan Zbyszek lubi leżeć i spać w miejscach publicznych; gdy ma potrzebę, sika pod siebie, a smród mu nie przeszkadza.
Powiedzmy, że ktoś się zaniepokoi panem Zbyszkiem. Ludzie zazwyczaj nie leżą na ziemi, więc postronnemu obserwatorowi wezwanie karetki wydaje się być słuszne.
Na każdy SOR codziennie trafia kilku takich panów Zbyszków.
Pan Zbyszek jest myty, przebierany i karmiony. Wykonuje mu się wiele badań, także drogich obrazowych. W trakcie kilkudniowej hospitalizacji przychodzą do niego specjaliści na konsultacje, a on sam zostaje przebadany od stóp do głów. Na koniec pobytu wypełnia ankietę, w której narzeka na jedzenie i wychodzi ze szpitala. Nie rozmawiajmy, Czytelniku, o tym, czy tak powinno być i czy pan Zbyszek nie powinien po prostu zostać przewieziony do izby wytrzeźwień. Porozmawiajmy o tym, na czym ten świat stoi.
Porozmawiajmy o pieniądzach.
Pan Zbyszek jest przykładem pacjenta, który potrzebuje pomocy lekarskiej, ponieważ sam doprowadza do stanu, w którym ta pomoc jest potrzebna, a następnie lekceważy zalecenia lekarskie i w końcu trafia na oddział ponownie. Pacjenci otyli z cukrzycą, którzy nie chcą przejść na dietę czy palacze mający problemy z oddychaniem to ta sama kategoria pacjenta, który konsekwentnie pogarsza swój stan zdrowia. Pan Zbyszek to jednak przypadek szczególny: nie tylko robi wszystko, co dla siebie najgorsze, ale i nie płaci składki na NFZ.
Stąd czasem ktoś się zapyta: dlaczego więc leczyć panów Zbyszków? Kosztujący setki tysięcy program substytucji metadonem dla narkomanów ma sens, także finansowy; osoba uzależniona od narkotyków zamiast ćpać, przyjmuje metadon. Program substytucji nie tylko sprawia, że nie przyjmują narkotyków, ale przede wszystkim zapobiega powikłaniom związanym z przyjmowaniem narkotyków – jak zakażenia – oraz zapobiega rozprzestrzenianiu się chorób przez zużyte igły. Wydawanie pieniędzy na ten program zapobiega wydawaniu jeszcze większych pieniędzy. To praktycznie profilaktyka tak dla narkomanów, jak i dla reszty społeczeństwa.
Jaki jest natomiast sens leczenia Zbyszków?
Medyczny jest oczywisty: tu się zajmiemy zdekompensowaną marskością wątroby, tam wyleczymy zapalenie płuc, pacjent nie umrze. Jednak z finansowego punktu widzenia, na którym teraz się skupiamy, pobyt pana Zbyszka w szpitalu to abstrakcja. Pan Zbyszek nie płaci składki zdrowotnej. Za rachunek opiewający na kilka tysięcy podziękuje, będzie miał w co wytrzeć nos. Nie ma możliwości, by coś od niego wyciągnąć, bo nic nie posiada. Gdyby wiedział, że może, z przyjemnością ogłosiłby upadłość konsumencką.
W takich okolicznościach do głowy przychodzi wiele różnych myśli. Prosta odpowiedź w rodzaju „nie płaci, nie leczyć, umiera na własne życzenie” robi się trudniejsza, gdy trzeba postawić granicę. No bo kogo nie leczyć? Tylko tych, którzy w ogóle nie płacą? A tych, którzy zapłacili raz w życiu? A tych, którzy zapłacili dwa razy? A 100? 100 już tak, ktoś powie, to już dużo forsy poszło na składki, opieka się należy. A 99? A 98? Tym sposobem można dojść do jedynego słusznego wniosku, jak bardzo by on się nie podobał i jak bardzo by nie był oburzający.
Nie ma czegoś takiego jak ilość kasy, którą trzeba zapłacić, by zasłużyć na leczenie.
Leczyć powinno się wszystkich i bez wyjątku. Medycyna powinna mieć gdzieś kwestie finansowe: zadaniem rządu jest stworzyć system, który zminimalizuje efekty hospitalizacji pana Zbyszka na tenże system. A jeżeli ciągle masz co do tego wątpliwości, wyobraź sobie, że zdarzył się wypadek, w którym zostałeś ciężko ranny i nie obejdzie się bez operacji. Do tego czas zapłaciłeś NFZetowi 48 składek zdrowotnych.
Niestety świadczenie zdrowotne, jakiego potrzebujesz, jest udzielane od 49 składek.