
Co powinieneś studiować?
Matury się piszą, kasztany kwitną, a w Twojej głowie, Czytelniku, kiełkuje myśl, która kiełkuje w głowach dziesiątek tysięcy młodych ludzi każdego roku.
Co dalej?
Twój problem nie jest wyjątkowy. Przed Tobą były miliony, które, tak samo jak Ty, nie wiedziały, co robić, jak, po co oraz czym to się wszystko skończy. Przed Tobą były miliony, które wahały się, co studiować i, co najważniejsze, czy iść na kierunek, który lubią, czy też na taki, który da im pieniądze.
A może na taki, który pozwoli przedłużyć słodkie nicnierobienie?
Jesteś w bardziej komfortowej sytuacji, niż miliony, które były przed Tobą. Oni szli w ciemno z nadzieją, że ich wybór bądź wybór tych, którzy nakłonili ich na taki a nie inny kierunek studiów, był słuszny.
Ty nie musisz iść w ciemno. Możesz wykorzystać ich doświadczenie. Nie bój się, że po przeczytaniu tego tekstu ciągle nie będziesz wiedział, co robić. Istnieje tylko jeden słuszny sposób wyboru kierunku studiów i drobna alternatywa dla leniuszków. Poznasz je na koniec, jednak ich zrozumienie wymaga przeczytania całości wpisu. To ważne, by nie zaczynać od końca, ponieważ na początku…
Na początku jest zawsze chaos.
Bez względu na naturę problemu, którym mogą być siły spajające wszechświat, kolorowe kaczki pływające w stawie czy budowa Twoich tkanek, przy pierwszym zetknięciu z nowym wyzwaniem zawsze towarzyszy nam poczucie chaosu. Nie jesteśmy w stanie poruszać się w jego obrębie bez zapadania się w kolejne, mniejsze zagadnienia, które jeszcze bardziej zamazują obraz całości. Zanim zrobimy pierwszy, pewny krok, musimy nadać chaosowi znajomy kształt. Taki, w którym będziemy się czuć niekoniecznie pewnie, ale przynajmniej stabilnie; w którym odnajdziemy coś znajomego, co pozwoli nam się lepiej w nim poruszać i taki, który sprawi, że nasz chaos stanie się mniej straszny.
Musimy chaos usystematyzować.
Przed dywagacją o siłach we wszechświecie podzielimy je na słabe, silne, elektromagnetyczne i grawitacyjne. Przed nakarmieniem kaczek przydzielimy je do odpowiednich gatunków, a przed leczeniem wątroby, kawałek wytniemy, zobaczymy pod mikroskopem i sprawdzimy, co dokładnie się w niej psuje.
Twoim chaosem jest wybór studiów. By się z nim zmierzyć, trzeba podzielić go na składowe zagadnienia:
1. Czym się kierować w wyborze studiów?
2. Gdzie studiować?
3. Jak studiować: zaocznie czy dziennie?
Dopiero po uporaniu się z nimi będziesz mógł, Czytelniku, odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: co powinieneś studiować? Pomogę Ci z nimi: razem będzie nam łatwiej. Na wszelki wypadek, gdybyś ciągle miał wątpliwości, pod koniec każdej części umieszczę precyzyjną odpowiedź, jak powinieneś postąpić.
Czym się kierować przy wyborze studiów?
300 słów temu w tym tekście pojawiły się trzy odpowiedzi na to pytanie:
1. Tym, co się lubi.
2. Tym, co da pieniądze.
3. Tym, co pozwoli odroczyć ciężkie życie dorosłego o kolejne 5 lat.
Odpowiedzi te są powtarzane przez kolejne generacje rodziców, dziadków i ekspertów z Internetu. To dobre, jak najbardziej niebezmyślne odpowiedzi, których jedynym mankamentem jest to, że są odpowiedziami z poprzedniej epoki. Żyjesz, Czytelniku, w bezpiecznym świecie. Nigdy przed Tobą nie było tyle pokoju i takiej swobody podróży i kształcenia się, jak teraz. Możesz szybko i bezpiecznie poruszać się nie tylko w obrębie kraju, co dla Twoich rodziców i dziadków nie było możliwe, ale i za granicę. Kiedyś, gdy mieliśmy przed sobą perspektywę pracy na ograniczonym naszymi granicami rynku, kierowanie się pasją, pieniędzmi lub lenistwem miało głęboki sens.
Dziś nie ma żadnego powodu, by nie połączyć tych wszystkich rzeczy w jedno.
Nie tylko dlatego, że możesz ze Szczecina pojechać do Warszawy, a z Wrocławia do Poznania i na trasie nie ma milicji mówiącej, że jednak nie możesz. Także nie tylko dlatego, że możesz wyjechać w szeroki świat, a jeżeli ograniczysz się do Unii Europejskiej, nikt nawet nie sprawdzi Twojego dowodu osobistego. Otwartość granic działa bowiem w obie strony i choć polski rynek usług operuje w Polsce, to świadczy swoje usługi klientom z całego świata i przyjmuje zagraniczny kapitał. To oznacza, że branże, które nie były perspektywiczne z uwagi na to, że nie są niezbędne do życia, a tylko je umilają, z każdym dniem lepiej sobie radzą w naszym kraju. Przykładem na to, że przeciętny Polak przestaje się bać wydawać, jest wzrost zainteresowania takimi profesjami jak dietetyk i psycholog. Zdrowe odżywianie i zdrowie psychiczne stały się modne; trendy na dbanie o siebie nasilają się od lat. Znani i kochani, którzy uśmiechają się do nas z telewizji i których głosy słyszymy w radiu, coraz częściej przyznają się do korzystania z pomocy psychologa. Również po ich śmierci dowiadujemy się, że jej przyczyną była nieleczona depresja połączona z poczuciem braku wsparcia.
Polskie firmy uczą się, w jaki sposób zdobywać klienta – a zdobywa się go w Internecie. To jeden z powodów, dla których segment IT jest wiecznie nienasycony i pożre każdego, kto zdecyduje się nim zająć. Bywa, że po kursie z programowania można dostać stawkę jak na polskie warunki dobrą, bo wynoszącą 3000zł. Jednak IT to fundament, na którym dopiero trzeba coś zbudować:
– reklamę – nią zajmą się specjaliści od PR;
– obsługą klientów zagranicznych – do gry wchodzą tłumacze;
– specjalistów, którzy produkt zaprojektują i tych, którzy go wykonają – tu liczy się szeroko pojęta inżynieria.
Rynek się zmienia. Nie trzeba robić diablo trudnych studiów, by móc się później utrzymać. Można z powodzeniem połączyć pasję z pragnieniem pieniędzy i lenistwem. Warunek jest jeden.
Musisz mieć na siebie pomysł.
Kochasz koreański? Zostań tłumaczem, szukaj kontaktów w szkołach języków i jeżeli to możliwe – trochę ponicnierobić przecież trzeba – rób certyfikaty językowe. Po studiach zostań stewardessą.
Chcesz dbać o kondycję? Co powiesz o fizjoterapii? Jeżeli Ci się podoba, spraw, by podczas studiów wszędzie Cię było pełno. Dotknij, pomacaj, ucz się, jak korzystać z nowych technologii.
Lubisz chemię? Rozejrzyj się: uniwersytety i politechniki pokażą Ci, na czym będzie polegać Twój zawód i jakie masz możliwości rozwoju.
„Pomysł na siebie” masz wtedy, gdy rozumiesz, w jaki sposób przekuć swoją wiedzę na sukces.
Odpowiedź na pytanie brzmi: kieruj się tymi punktami z trzech podanych powyżej, na których Ci zależy. Dziś nie stoi nic na przeszkodzie, by zrealizować je wszystkie. Jeżeli nie masz oporu przed wyjazdem za granicę, będzie Ci jeszcze łatwiej: zdolność nabywcza przeciętnego Niemca jest dwukrotnie większa od zdolności nabywczej przeciętnego Polaka, a to oznacza, że nawet bez potrzeby osiągnięcia sukcesu będziesz wieść życie przynajmniej dwa razy dostatniejsze, niż u nas.
Gdzie studiować?
Opcje są dwie:
1. Kochasz swój dom rodzinny, chcesz być blisko mamy, taty, rodzeństwa i psa – zostajesz w regionie. Najpewniej w okolicy nie znajduje się światowej sławy uniwersytet, ale nie ma w tym nic złego. Wybrałeś swoje priorytety świadomie i nie uważasz, by ukończenie znanej uczelni było istotne dla Twojej przyszłości.
2. Chcesz nauczyć się życia. Chcesz mieszkać sam, z daleka od rodziny, poznać i zrozumieć „bycie na swoim”. Skoro już wyjeżdżasz, zapewne wybierzesz miasto z tą bardziej znaną uczelnię. Przed Tobą nowi znajomi, nowe miejsca i możliwości.
Zastanów się, która bardziej Ci odpowiada.
Już?
Może teraz?
Świetnie. Myślisz, że wybrałeś dobrze?
Oczywiście, że dobrze. Pytanie „gdzie studiować?” to de facto pytanie „gdzie będziesz się czuć komfortowo podczas studiowania?”. Wbrew temu, co próbują nam wmówić w Internecie, nie wszyscy jesteśmy urodzonymi czempionami. Nie wszyscy mamy swoją strefę komfortu wszędzie i nie wszyscy przekładamy elitarny dyplom nad cudowną rodzinę. Koronnym argumentem za daniem z siebie wszystkiego i studiowaniem w najbardziej prestiżowym miejscu, jakie jest osiągalne, jest to, że im trudniej teraz, tym łatwiej później. Możesz bezpiecznie założyć, że to prawda. Są uczelnie, po których jedną ręką gratulują Ci ukończenia studiów, a w drugiej trzymają gotową umowę o pracę. Są też takie, po których jedną ręką gratulują ukończenia studiów, a w drugiej trzymają skierowanie do pośredniaka. Tak, są uczelnie, których dyplom otwiera więcej drzwi niż inny.
To miło, że po niektórych uczelniach nasza kariera dzieje się niejako sama i wystarczy robić swoje, by przeć do przodu. To miło, ale to nie jedyna opcja. Zawsze przecież możemy zająć się swoją karierą sami. Jeden z moich kolegów jest fantastycznym fizykiem. Zajął wysoką lokatę w licealnej olimpiadzie fizycznej, za to otrzymał 100% wynik z matury. Mógł studiować wszędzie.
– Dobra, idziesz na swój kierunek, ale na uczelnię, z której wszyscy się śmieją. Dlaczego nie do Warszawy? Wrocławia?
– Bo dyplom jest taki sam, a tu się mniej narobię.
Odpowiedź mojego znajomego jest też odpowiedzią na Twoje rozterki. Obie opcje: studiowanie blisko domu i studiowanie daleko – są dobre. Ta pierwsza zakłada, że nie boisz się samodzielnie pracować nad sobą. Zakłada, że na wakacje zorganizujesz sobie sam trzy miesiące praktyk w Czechach i tym samym zniwelujesz przewagę, jaką daje studiowanie na elitarnej uczelni – bo tam praktyki przyjdą same. Ta druga jest wygodniejsza i pozwala skupić się na jednym zadaniu – na nauce. Obie są jednak równoważne i jeżeli chcesz zostać z mamą i kochasz swojego psa, a jednocześnie nie chcesz zamykać przed sobą drzwi – wystarczy, że się zaangażujesz.
Bo chcesz się zaangażować, prawda? Z kierunkiem studiów jest jak z wyborem partnera. Dasz radę nic nie robić przez pewien czas, ale w pewnym momencie czara goryczy się przelewa i związek się kończy. Wybierz takiego partnera, byś chciał się angażować, Czytelniku. Przecież nie chcesz się męczyć.
Odpowiedzią na pytanie w nagłówku jest inne pytanie: gdzie czujesz się komfortowo?
1. Jeżeli będziesz się czuć komfortowo daleko od domu i chcesz spróbować żyć po swojemu, wyjedź.
2. Jeżeli nie będziesz się czuć komfortowo i chcesz spróbować żyć po swojemu, wyjedź. Ja na początku też się nie czułem i tęskniłem za domem. Jeżeli Ty się nie poczujesz, nie czuj się źle. Nie jesteśmy cyborgami bez emocji. Jeżeli się nie przyzwyczaisz, zawsze możesz wrócić.
3. Jeżeli nie będziesz się czuć komfortowo i masz w nosie zgrywanie twardziela, nie zmuszaj się. Przeczytałeś powyższe pytania i doszedłeś do własnych odpowiedzi i już wiesz, że nie musisz.
Zawsze możesz zmienić uczelnię.
Jak studiować: dziennie czy zaocznie?
Jeżeli możesz, dziennie. Studia to najlepszy okres Twojego życia. Jesteś już dorosły, ale na czyimś utrzymaniu. Masz czas wolny, masz długie wakacje, które możesz spędzić w pracy, a zarobione pieniądze wydać na masę dobrych wspomnień. Studia zaoczne obdzierają Cię z tej możliwości. Po pracy nie masz odpoczynku: masz zjazdy. Ilość materiału, z jaką się zetkniesz w trakcie nauki, jest mniejsza niż na studiach dziennych.
Jeżeli możesz iść na studia dzienne – nie masz rodziny na utrzymaniu, masz wsparcie z domu i nie musisz pracować – idź na studia dzienne.
Co powinieneś studiować?
Doszliśmy do finału. Wiemy już, Czytelniku, że chcesz iść na studia dzienne, blisko lub daleko od domu – w zależności od swoich upodobań – oraz to, że jesteśmy w stanie mieć i fajne studia, i dobrze zarabiać, i nie uczyć się 20 godzin dziennie.
To wszystko jest do zrobienia – wymaga jednak wiele pracy.
Po polonistyce możesz zostać nauczycielem w podstawówce. Możesz także otworzyć firmę, zająć się korektą książek i budować markę, która za 5 lat sama będzie się nasuwała ludziom, gdy pomyślą o korekcie. W taki sam sposób, jak gdy pada hasło „system operacyjny” i prawie wszyscy wokół myślą „Windows”.
Po kosmetologii możesz znaleźć zatrudnienie w punkcie kosmetycznym w centrum handlowym i dbać o paznokcie kupujących. Możesz także otworzyć działalność gospodarczą, oprzeć wizerunek o maseczki odmładzające i sprawić, że wszystkie koleżanki mojej przyszłej żony* będą myśleć tylko o Twoich maseczkach i tylko o Twoich ogórkach na oczy.
Tak, Czytelniku. Życie jest tak fajnie zrobione, że da się wszystko. Możesz przekuć stereotypowy zawód bez przyszłości w willę i miliony na koncie.
Ale oprócz tego, że masz na siebie pomysł, musisz być wytrwały. Nie możesz się poddać i nie możesz się zawahać. Musisz być konsekwentny i skrupulatny.
Musisz chcieć. Żyjesz tylko raz, Czytelniku. Szkoda życia na to, by nie chcieć.
Szkoda życia na to, by przez źle wybrane studia tego życia nienawidzić.
*moja przyszła żona nie będzie potrzebować maseczek, ale hej, możesz jej zrobić paznokcie.