
Chrap, kochanie, chrap
OooooOOOooooooOooooo
O tym, że chrapanie jest problemem społecznym przekonałem się, gdy w wynajmowanym mieszkaniu w bloku nie mogłem spać z powodu pana taksówkarza. Codziennie powrót do domu o 20, tv na maksa do 21:30. Potem błoga cisza przerywana słodkim pochrapywaniem, które przebijało się do mojego pokoju przez dwie ściany – na skos i z dołu.
Co to takiego to chrapanie?
To walka o oddech.
Gdy śpisz, rozluźniasz się. Twoje mięśnie robią się wiotkie. To samo tyczy się mięśni gardła, które zapadają się i zaczynają Ci przeszkadzać w oddychaniu. Twoje mięśnie oddechowe robią, co mogą, byś się nie udusił – i mimo zwężonych lub zamkniętych dróg oddechowych wciągają w Ciebie powietrze. Przy okazji informują o swoim wysiłku cały dom. I sąsiadów, który mieszkają dwie ulice dalej. Tylko widzisz, chrapanie to miecz obosieczny: chociaż sobie chrapiesz i nie pozwalasz innym się wyspać, Ty także się nie wysypiasz.
Ewolucja wykształciła dwa mechanizmy, które każą Ci oddychać.
Jednym jest ośrodek oddechowy w rdzeniu przedłużonym. Ten ośrodek śpi, gdy Ty śpisz. Drugi to sprawdzanie stężenia dwutlenku węgla we krwi: gdy tylko poziom CO2 się podnosi, bierzesz oddech. Ten mechanizm nie działa w Klątwie Ondyny – pacjenci z tą chorobą wymagają permanentnego wspomagania oddechu w nocy. Chrapacze jakoś sobie radzą z wciąganiem powietrza, ale radzą sobie niewystarczająco, a z każdą nocą coraz gorzej. Komórki, które odpowiadają za wykrywanie stężenia dwutlenku węgla we krwi, w pewnym momencie stwierdzają: motyla noga, skoro tego CO2 tyle w tej krwi pływa, to chyba tak powinno być. Innymi słowy, adaptują się do jego zwiększonego stężenia. Z czasem potrzeba więcej i więcej CO2, by chrapacz sięgnął po oddech. Efektem tego chrapacze są niedotlenieni. A mamy dużo narządów, które tlenu bardzo potrzebują, dlatego chrapaczom grożą zaburzenia rytmu serca, incydenty wieńcowe, dorabiają się nadciśnienia tętniczego i powodują więcej wypadków na drogach.
Co jednak, zanim komórki się zaadoptują?
Włącza się najbardziej podstawowy mechanizm: skoro chrapacz nie może oddychać adekwatnie do potrzeb organizmu, musi coś z tym zrobić. Żeby mógł coś z tym zrobić, musi się obudzić. Dlatego budzi się wielokrotnie wciągu nocy i nie zdaje sobie z tego sprawy. Wstaje rano zmęczony, zły, nie może się skupić i nic zapamiętać. Tak samo jak cały dom i pół osiedla.
No dobrze. Ale dlaczego Ty chrapiesz, a ja nie?
Bo pamiętam o 6 najważniejszych słowach. Otyłość, papierosy i alkohol to czynniki ryzyka zostania chrapaczem. Inne to wiek, uroda genetyczna i budowa górnych dróg oddechowych i kości w ich okolicach, niedoczynność tarczycy i akromegalia. Najważniejszy jednak czynnik to otyłość. 70% chrapaczy jest otyłych. Każde kolejne 10% masy ciała więcej zwiększa szansę na bycie chrapaczem
6 razy.
SZEŚĆ RAZY.
Statystycznie chrapiesz, bo tyjesz. Tyjesz, bo lekceważysz 6 najważniejszych słów. Lekceważysz je, bo tak chcesz.
Statystycznie chrapiesz, bo chcesz chrapać.
Jeżeli doszedłeś do wniosku, że jednak nie chcesz, jest kilka rzeczy, które możesz zrobić. Pierwsza to przestrzeganie zasady 6 najważniejszych słów. Druga to wszycie piłki tenisowej na plecy piżamy – żebyś nie spał na plecach. Statystycznie jednak taka odpowiedź Cię nie zadowala: statystyczny pacjent oczekuje tabletki na chorobę, nie tego, by czegoś od niego wymagać. Taka ludzka natura. Rozumiem. Naprawdę. Inni lekarze też to rozumieją, dlatego chociaż tabletki nie ma, to jest CPAP – metoda z wyboru w leczeniu chrapaczy. Polega na spaniu z rurą, która utrzymuje dodatnie ciśnienie w drogach oddechowych – czyli wtłacza Ci powietrze do płuc i nie pozwala mięśniom się zapadać. Kilka lat temu rozmawiałem z pacjentem, który przyszedł na oddział celem diagnostyki i leczenia obturacyjnego bezdechu sennego – tak medycznie nazywa się chrapanie. Przyszedł, usnął z rurą, obudził się i powiedział, że była to jego najlepsza noc od 30 lat.
Idź do lekarza, zapytaj o rurę. Chyba, że lubisz wszystkich budzić dookoła i nie masz zamiaru dbać o swoje zdrowie. Wtedy nie musisz.
Ale wtedy chyba byś nie czytał tego bloga, prawda?